https://hook.eu1.make.com/2mbm4g8l985vh4c5kingrk0c82ehbfec

Lekcja tekstowa
Lekcja audio
Zadanie
Dodatkowe informacje
Dodatkowe informacje
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Co sprawia, że film jest "cinematic"? W lekcji omówione są m.in. techniki korekty obrazu, prostowanie ujęć, techniki dźwiękowe i wykorzystanie B-roll i przebitek. Ponadto, omówione zostaną sposoby korzystania ze slow motion i stabilizacji obrazu.

Niby ten sam sprzęt, ale filmy innego twórcy wyglądają bardziej jak film niż to co mi wychodzi. O co chodzi?

Jest taki termin, z którym być może się spotkaliście, że film jest “cinematic”. Bardziej kinowy. Patrzymy na kilka sklejonych ujęć i jesteśmy w stanie szybko rozpoznać - to jest serial w telewizji, to jest film z domowej kamery, a to jest film z kina.

Wielu twórców dąży do tego, by jak najbardziej zbliżyć się do tej wersji cinematic, utożsamia to z jakością. Natomiast w wielu przypadkach będzie to bardziej stylizowanie filmu, aby udawał film kinowy. Dlaczego? Bo większość z nas nie ma dostępu przede wszystkim do takich kamer, ale też świateł, całej ekipy specjalistów. Nie bez powodu filmy kinowe kosztują miliony.

Ta lekcja składa się z dwóch części. Po pierwsze - powiem co zrobić, by film wyglądał bardziej jak film, a w drugiej - już tak bardziej przyziemnie - co zrobić, by nasz film po prostu, wyglądał poprawniej, lepiej, jak wyciągnąć z nagranych przez nas scen - więcej.

Efekt cinematic

  • Najprostszym sposobem jest dodanie czarnych pasków. To oczywiście żart, trochę żart, trochę nie. Bo wrażeniowo - to robi jakąś robotę. Bo przyzwyczailiśmy się do tego, że gdy oglądamy film w telewizji czy na komputerze - ma on właśnie te czarne paski i taki format podświadomie już wpływa na nasze mózgi, że to jest film. Ale to nie kwestia pasków. W kinie - ich nie ma.

Dlatego, że formatem filmów kinowych wcale nie jest to popularne 16:9, a na przykład taki format: 2,39:1, albo taki 2,55:1. Jest ich więcej, ale żeby w to nie wchodzić zbyt głęboko… Jeśli obraz będzie za szeroki dla naszego monitora, żeby zachował odpowiednie proporcje, nie rozciągał się i zniekształcał - pojawia się puste miejsce, czarna ramka.

Więc to co my robimy dodając czarne paski, kręcąc w 16:9 i tworząc film w 16:9 - zasłaniamy po prostu część ekranu. Nic innego nie robimy, tylko stylizujemy ujęcie. I tak na to trzeba patrzeć.

  • Drugą kwestią jest to o czym mówiłam we wcześniejszych modułach, czyli klatkaż. Efekt kinowy to kręcenie w 24 klatkach. Jak wiemy z lekcji o ustawieniach, z modułu pierwszego, 24 klatki to standard w systemie NTSC. W PAL mamy odpowiednik - 25 klatek. I ja właśnie w takim klatkażu kręcę. Ta jedna klatka robi jakąś różnicę, ale trzeba mieć naprawdę wprawne oko.

24 klatki, jako jakość filmowa, to efekt przyzwyczajenia. W przeszłości, najpierw w czasach filmów niemych, ten klatkaż ustawiany był różnie. Branża eksperymentowała, aż filmowcy doszli do tego, że obraz najprzyjemniej ogląda się w 24 klatkach. Natomiast my przyzwyczailiśmy się przez lata, oglądając filmy, w naszych czasach, że to standard kinowy. Który powoli już przestaje taki być, bo na przykład “Hobbita” nakręcono w 48 klatkach, czy ostatnio nowy Avatar: Istotna wody również był w kinach dostępny w wersji większego klatkażu, czyli również 48.

  • Trzecia sprawa to też to o czym też już mówiłam w pierwszym module, czyli to jak wygląda ruch. Za co odpowiedzialna jest migawka. Do efektu filmu kinowego to musi być wartość dwukrotności klatkażu, czyli w tym przypadku 1/50 sekundy. To jest też kwestia przyzwyczajenia, ale warto skorzystać z tego co kiedyś wymyśliły mądre głowy kina, co uznali za najprzyjemniejsze dla widza.
  • Ziarno. Do tej pory filmowcy czasem kręcą filmy na taśmie filmowej, która daje niepodrabialną cyfrowo jakość. Dlatego czasem ktoś wpada na pomysł, aby dodać do swojego filmu np. ziarno. Ja osobiście nie polecam tego rozwiązania, chyba że ma to być wartość artystyczna, nawiązanie do przeszłości, czy inne uzasadnienie. Nie polecam, bo takie sztuczne ziarno, pogarsza jakość naszego obrazka. Poza tym przy kompresji, na przykład przy publikacji na YouTube - to ziarno i tak gdzieś zanika, mogą się pojawić jakieś artefakty itd.

Co zrobić, by film wyglądał lepiej?

Tak na prawdę proste rzeczy.

  • Wyprostuj ujęcia. Niby prosta zasada, ale tak bardzo często pomijana, a robi robotę. Czasem kręcąc, patrząc w mały ekran - wydaje się, że mamy to, jest prosto. Dopiero na montażu widzimy dokładnie, że obraz jest przechylony np. o 1 stopień. Ten jeden stopień robi ogromną różnicę. Ujęcia wyprostowane wyglądają schludniej. W programie szukamy opcji Rotation i tam suwakiem lub pokrętłem możemy sobie ustawić kadr. Możemy też z palca wpisać daną wartość. Pamiętajcie, że przy pochylaniu prostokątnego kadru - stworzą nam się po bokach puste miejsca. Trzeba wtedy przejść do funkcji Zoom albo Scale i minimalnie powiększyć nasz obraz. Im mniej korygujemy, tym lepiej - bo przy powiększaniu ujęcia - zawsze stracimy trochę pikseli, pogorszy nam się rozdzielczność. Przy minimalnych zmianach - będzie to niedostrzegalne, ale właśnie dlatego warto na etapie kręcenia przyłożyć się do pilnowania poziomu horyzontu.
  • Stabilizacja. Ja osobiście używam stabilizacji wszędzie tam gdzie mogę. Większość programów obecnie ma opcje stabilizacji obrazu. Zobaczcie jaką to robi różnicę. Stabilizacją stosuję przede wszystkim na ujęcia statyczne, kręcone z ręki. Wydawać by się mogło, że po co - ruch jest znikomy, ale to właśnie tam moim zdaniem, stabilizacja robi najwięcej dobrego. Dlaczego? Kiedy mamy mocno poruszony obraz - po wystabilizowaniu może się nam zrobić galareta. Cyfrowa stabilizacja nie zastąpi nam gimbala. Wtedy często po prostu zostawiam to poruszenie i już. Jeśli z ujęcia wynika to, że coś dzieje się w ruchu - to trzęsienie się jest wręcz uzasadnione. Znacznie mniej uzasadnione jest w momencie gdy widać, że operator chciał, by było stabilnie, a nie jest. Logiczne.
  • Slow Motion jako wsparcie stabilizacji

Mówi się, że slow Motion robi efekt wow. Że spowolnione wszystko od razu wygląda sto razy lepiej. I coś w tym jest. Od Was zależy kiedy z tego skorzystacie, ja zauważyłam, że z czasem coraz mniej je stosuję. Ale, wspominałam już w tym kursie, że zazwyczaj nagrywam w 50 klatkach, po to by sobie móc w razie czego takie slowmotion, podwójne zwolnienie, zrobić. Dlatego, że kiedy np. mam statyczne ujęcie, najczęściej przedmiotów, nie ludzi, bo po ludziach od razu widać, że to słów motion, mogę je sobie spowolnić i zyskać bardziej stabilne ujęcie. Jeśli chcę by było idealnie stabilne - wrzucam jeszcze na to stabilizację w programie do montażu. Aby zrobić słów Motion, by w ogóle zmienić prędkość klipu, klikam prawym pryskiem myszy i wybieram Change Speed. Jeśli chcę spowolnić dwukrotnie ustawiam wartość 50%. Czyli chcę ten klip mieć o połowę wolniej. W Finał Cut też klikając prawym na klip mogę sobie te wartości wybrać z tych opcji, albo wybrać custom i wpisać z palca.

Pamiętajcie tylko o dobrym klatkażou, o czym mówiłam w module pierwszym. I już.

  • Dźwięk. Podkreślam to przy każdej okazji, że jakość dźwięku jest ważniejsza niż jakość obrazu. Co można zrobić na montażu jeśli nie zadbaliśmy o to przy okazji kręcenia i nie nagraliśmy sobie dobrej ścieżki dźwiękowej? Ja bardzo często podmieniam dźwięk. To znaczy usuwam to co się nagrało i szukam w bibliotekach dźwięku efektów, które mnie interesują. Na przykład na freesound.org. Przykładowo - dźwięk pisania ołówkiem po kartce.

Takie zabiegi warto stosować również przy innych okazjach. Tam gdy dźwięku w ogóle nie mamy również, np. trzepot skrzydeł motyla. Gdyby się tak zastanowić - motyla nie słychać gołym uchem. Ale taki zabieg wygląda bardzo naturalnie, kiedy ujęcie jest bliskie, niemalże z poziomu małych żyjątek, wkracza się bardziej do tego świata, dzięki temu dźwiękowi. I ważne by nie przesadzić, by ten dźwięk był ledwo słyszalny, nie odklejał się od reszty filmu.

Chrobnotania stóp mrówek też nie słychać. W tym ujęciu też jest dodane jakieś skrobanie, które takie tuptanie imituje. Bo nie znajdziecie go pod hasłem “tuptanie mrówek”. Tylko skrobanie, ciche tuptanie, owad.

Tego gołębia nagrywałam przez szybę - nie miałam możliwości nagrać trzepotu jego skrzydeł.

Regularnie dodaję dźwięki pod ujęcia z drona, który dźwięku nie nagrywa. Niektórzy robią tak, że tworząc film, w momencie gdy nic się nie dzieje dialogowo, gra tylko muzyka, usuwają cały dźwięk tła z poszczególnych ujęć. Ja zawsze go pozostawiam, bo wtedy mam wrażenie robi się bardziej reportażowo. I jeśli mam kilka ujęć z dźwiękiem, a potem wszedłby dron i nagle zrobiłoby się głucho cicho - jest to niekonsekwencja. To ujęcie nie sklei się z resztą i wybije widza.

Tutaj, jak zapewne się domyślanie - nie było żadnego dźwięku.

Dzięki pracy z dźwiękiem - nasz film zyskuje trójwymiarowości, kiedy jego elementy działają na estetykę dodatkowego zmysłu, czyli na słuch.

Pamiętajcie tylko, by nie przesadzać z głośnością.

  • Stosowanie przebitek.

Jeśli mamy długą czyjąś lub swoją wypowiedź i chcemy ją zostawić w takiej właśnie formie - warto stosować przebitki. Czyli w międzyczasie, gdy dana osoba mówi - pokazać inne ujęcie. Wciąż słyszeć jej głos, ale w kadrze dzieje się coś bardziej interesującego niż ludzka głowa.

Najprościej możemy to zrobić nakładając na dane ujęcie, na drugiej ścieżce wideo owe ujęcie lub ujęcia. Zasłoni ono naszego rozmówce. Pamiętajmy przy tym o tym, że najpewniej dokładamy też przy okazji dźwięk więc warto go wyciszyć. Lub usunąć. W Davinci musimy rozlinkować pliki klikając prawym i unlink. I już.

W takich ujęciach powinno być oczywiście coś nawiązującego do rozmowy, miejsce, rzecz o której ktoś lub my mówimy. W telewizji często robi się tak, że kiedy nagrywa się wypowiedzi ludzi, tzw. setki, dogrywa się poza wywiadem, kiedy dziennikarz jeszcze chwilkę rozmawia z człowiekiem, na przykład ujęcie jego dłoni, albo przytakującą twarz dziennikarza. Jakieś neutralne zupełnie ujęcia po to właśnie, by móc urozmaicić wizualnie daną scenę. Albo ukryć cięcia, czyli jeśli z rozmowy wybiera się kilka najistotniejszych zmian, by nie było tego widać, by wyglądało naturalnie - przykrywa się przebitkami te cięcia.

Współcześnie sporo osób używa sformułowania B-Roll. Które zyskuje powoli trochę inne znaczenie i może być mylące.

Bo B-Roll to właśnie takie przebitki. Ujęcia przeplatane z głównym materiałem wideo, na które mówiło się A-Roll. Naszym głównym materiałem może być wypowiedź, ta najważniejsza treść historii, a te ujęcia poboczne - urozmaicają przekaz.

Obecnie, np. na YouTube, jeśli wpiszecie sobie B-Roll, mogą Wam wyskoczyć poradniki o zupełnie innej treści. Wielu ludzi utożsamia B-Roll z taką efektowną “montażówką”, mówiąc filmowym slangiem. Kilka efektownych ujęć jakieś rzeczy czy miejsca. Z dużą ilością ruchu, dźwiękami i muzyką. Czyli tworzą de facto główną oś narracyjną, nazywając ją B-rollem. B-roll nigdy nie jest pojedynczym krótkim filmem samym w sobie i może to być mylące. To po prostu jakaś forma przerywnika, który można zastosować w filmie. To o czym powiedziałam chwilę wcześniej - to podstawowa rola B-rolla. Ja nazywam to najczęściej przebitkami. Mniej przebojowo, ale wiadomo o co chodzi.

To tyle w tej lekcji, mam nadzieję, że była przydatna, zapraszam do kolejnej.

18. Jak szybko sprawić, by film wyglądał bardziej profesjonalnie?
keyboard_arrow_down
Kurs Filmowy Globstory
99%
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.
No items found.